question mark on chalk board

Po co?

W tym artykule przedstawimy z jakimi perypetiami musimy zmagać się my, czy inne stowarzyszenia i fundacje zajmujące się tematami podobnymi do naszych. Czyli zderzenie z biurokracją, niezrozumieniem i olewaniem petenta. Zapraszam do lektury.

Po co? Takie usłyszeliśmy pytanie w pewnym Urzędzie Gminy, dopytując o formalności związane z wydaniem zezwolenia na wycinkę drzew i krzewów, na jednym z zarośniętych, zabytkowych cmentarzy ewangelickich.
Muszę przyznać że zdębieliśmy. No bo jak to tak! Osoba która między innymi jest odpowiedzialna za dbanie o zabytki, której obowiązkiem jest dbanie o dziedzictwo  i jego zachowanie, pyta się: - po co porządkować ten cmentarz?!
Rozumiemy że przeciętny obywatel może tego nie rozumieć, czy poprostu ten temat go nie interesuje-nie każdy przecież musi lubić historię, czy tego typu miejsca.

No dobra, ale po co zachować takie miejsca jak cmentarze ewangelickie czy innego wyznania, pomijając ustawy i inne przepisy.

A po to aby skończyć z przekłamaniami i stereotypami ciągnącymi się od samego okresu powojennego i czasów PRL. Najczęściej jest powielane że ewangelicki, to znaczy to samo co niemiecki.  Fakt jest taki, że często spoczywają tam także Polacy, poprostu wyznania ewangelickiego, mało ale jednak są. Nie, nie wszyscy Polacy uparcie trwali przy swojej wierze. Katolicy przechodzili na protestantyzm, protestanci przechodzili na katolicyzm albo inne religie-tak bywało i bywa nadal.
Zdarza się także że cmentarz uważany za ewangelicki, a co za tym idzie oczywiście niemiecki, okazuje się wielowyznaniowy. I tak obok siebie spoczywają katolicy i protestanci, np. cmentarz w Barłominie.

Kolejne często słyszane to przeświadczenie - "oni nas mordowali, to po co to sprzątać". I nic nie da mówienie że to nie oni, to nie te lata. Słuchaliśmy historii jak Ci ludzie napadli nas uzbrojeni po zęby i wjechali czołgami do wiosek czy miast. Tak, takie bzdury też musieliśmy słuchać. Czasami ciężko wytłumaczyć że zostali sprowadzeni na nasze ziemie w XIX w. i większość grobów pochodzi z tamtych czasów i okresu międzywojennego, a grobów z lat wojny na cmentarzu jest niewiele.

Dawne cmentarze doskonale pokazują zawiłą historię naszych ziem. Są pamiątką po rozbiorach Polski i panowaniem Pruskim. Są świadectwem czasów po odzyskaniu niepodległości i II wojny światowej. Wkońcu widać dzięki nim jaką mieszanką kultur były te tereny. Polacy, Niemcy, Żydzi, Holendrzy i inne mniej liczne nacje-wszystkie te narodowości, mając różne wyznania i tradycje zamieszkiwały na Pomorzu obok siebie.

Wbrew pozorom opuszczone cmentarze których położenie jest dobrze znane są często odwiedzane, zarówno przez pobliskich mieszkańców jak i przez turystów. Powody są różne, od ciekawości, przez zainteresowanie architekturą sakralną po szukających swoich krewnych.

Ale wracając do Pani urzędniczki. Powinna raczej znać przepisy i zdawać sobie sprawę czym jest obiekt wpisany do Wojewódzkiej Ewidencji Zabytków i poddany ochronie w planie zagospodarowania przestrzennego.
Ustawa o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami nakłada m.in. na gminy obowiązek sporządzenia programu opieki nad zabytkami. Głównym odbiorcą  programu jest społeczność lokalna. Zachowane i pielęgnowane dziedzictwo kulturowe (takim może być ,np. dawny cmentarz) wyróżnia gminę i stanowi jej atrakcję. Taki plan ma służyć także wsparciu czy inicjowaniu prac związanymi z ochroną zabytków oraz jego promowaniem.
Kilka takich programów opieki nad zabytkami przeczytaliśmy. Również tej gminy w której wystąpiła ta nieciekawa sytuacja. Oczywiście znajdziemy tam cmentarz który chcemy oczyścić i upamiętnić, no i piękne teksty o współpracy ze stowarzyszeniami. Da się zrozumieć że gmina może nie mieć pieniędzy na renowacje czy uporządkowanie wszystkich zabytków, bo mają ich naprawdę wiele i priorytetem są te wpisane do rejestru zabytków.
Ale co było dalej...  Podpierając się przepisami, przedstawiliśmy nasze plany. Naburmuszona Pani, która ewidentnie nie wykazywała najmniejszej woli współpracy, od niechcenia raczyła odpowiedzieć na proste pytanie,  jakie są wymagane dokumenty aby rozpocząć prace. Gdyby nie nasz upór, prawdopodobnie poszlibyśmy z kwitkiem.
I tak oto jedna osoba potrafi zahamować, zniechęcić i co najgorsze, niepotrzebnie opóźnić rozpoczęcie prac. Wiemy od innych organizacji że tak się zdarza i potrafi to trwać bez końca.
Co z tego wyjdzie? Zobaczymy. Złożyliśmy wymagane wnioski. Otrzymamy zezwolenie-to pięknie. A jak nie, to udamy się do samego wójta-łatwo się nie poddajemy.

Na szczęście nie wszystkie gminy w woj. Pomorskim mają takie podejście i posiadają kompetentnych, znających temat pracowników.  W większości da się bez najmniejszego problemu dogadać, uzyskać informacje, zezwolenia a także wsparcie w realizacji projektu.

Zobacz również inne artykuły